25 stycznia 2017

Lakiery hybrydowe Neess


Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia dotarła do mnie śliczna przesyłka, był to taki spóźniony prezent na Mikołajki :) Przesyłka zawierała upragnione lakiery hybrydowe wraz z lampą LED 9W czyli jednym słowem zestaw startowy marki Neess
 

W zastawie oprócz lampy i lakierów znalazły się primer, baza, top, remover, cleaner, patyczki, waciki bezpyłowe, pilniczki, polerka oraz folia do ściągania hybrydy. Po dokładnym zapoznaniu się z paczką długo wahałam się, aby samodzielnie przystąpić do pracy z tym pięknym zestawem. O pomoc poprosiłam moją koleżankę, od ponad roku robi mi paznokcie. 


Ponieważ chciałam mieć eleganckie paznokcie na święta to jako pierwszy do testów wybrałam kolor czerwony nr 7549 o wdzięcznej nazwie „czerwony i wściekły”

Przystąpiłyśmy do pracy. M tak jak zawsze przygotowała moją płytkę do zrobienia manicure i nałożyła primer, a potem bazę. Do utwardzania użyłyśmy lampy (mostka), która była w zestawie. Jest to lampa LED 9W, w której wg instrukcji wystarczy utwardzać warstwy przez 30-60 sekund. No niestety wg M baza nie była zbytnio utwardzona, więc postanowiłyśmy wydłużyć ten czas o kolejne 60 sekund (łącznie 120).




Następnie przystąpiłyśmy do nakładania koloru i zaczęły się schody. Ten lakier jest bardzo rzadki, spływał z płytki, a jak nakładałyśmy jego mniej to był praktycznie przeźroczysty, nie chciał utwardzać się nawet po 120 sek, nadal był bardzo klejący (wiem, wiem musi być ale nie aż tak, że nadal był prawie spływający) w rezultacie zrezygnowałam z nakładania tego lakieru na okazję świąt i odłożyłam to na inny dzień. 



Do drugiego podejścia z marką Neess wybrałam drugi kolor nr 7529 o ślicznej nazwie „fioletowa inspiracja”. Tym razem postanowiłam spróbować sama, wszak to żadna filozofia malować paznokcie. Skoro umiem normalnymi lakierami to i hybrydą dam radę. Przygotowałam płytkę paznokcia tak, jak podpatrzyłam, jak robiła mi to M, nałożyłam primer, bazę i utwardziłam. Następnie wzięłam lakier i przystąpiłam do malowania. Początkowo szło mi to niezdarnie, ale im dalej tym lepiej. Ten lakier ma zupełnie inną konsystencję niż wyżej wspomniany czerwony, jest gęściejszy i lepiej się go kładzie. Nauczona poprzednim razem, że trzeba było dłużej trzymać rękę w lampie, aby utwardzić lakier, to każdą warstwę utwardzałam 3 minuty. Byłam zmęczona tymi czynnościami nie dlatego, że musiałam długo nakładać lakier, ale tym utwardzaniem. 




Lakier bardzo ładnie wyglądał na paznokciach, ale po tygodniu z jednego paznokcia zaczął mi on odchodzić. Być może przyczyną było nieumiejętne usunięcie skórek czy też ich zalanie, ale się tym niezbyt zmartwiłam, bo przecież to był mój pierwszy raz. Najbardziej mnie zaskoczyło to, że cały zszedł z paznokcia, nie urwał się w połowie i do tego zerwał mi kawałek płytki. Od razu oczyściłam płytkę i nałożyłam odżywkę regeneracyjną. 





Po zdjęciu lakieru paznokci odczekałam tydzień i podeszłam drugi raz do koloru czerwonego.
Tym razem też sama wykonywałam wszystkie czynności. Lakier nakładałam bardzo długo ponieważ zbyt gruba warstwa powodowała zalewanie skórek, i musiałam tak robić, aby nakładać lakier jak najcieniej. Aby na paznokciach pojawił się ładny kolor musiałam nałożyć jego 3 warstwy. Nie wiem czy tylko ten czerwony jest taki rzadki, czy z innych marek też tak bywa, ale wg mnie jest on zbyt lejący.



Wszystkie kosmetyki mają jedną fajną zaletę: nie śmierdzą jak inne lakiery, nawet remover i cleaner mają bardzo łany wg mnie kwiatowy zapach, dzięki czemu nikt nie wie, że akurat malujesz paznokcie :P
Mam też małe ‘ale’ do topu ponieważ, po nałożeniu topu i utwardzeniu go, a następnie przetarciu cleanerem lekko matowieje, nie jest bardzo błyszczący. Dodatkowo lekko ściera kolor, który się pod nim znajduje. 




Ale znalazłam i na to sposób, kładłam dwie warstwy topu i po wyjęciu ręki z lampy czekałam dłuższa chwilę, aby paznokcie dobrze ostygły i dopiero wtedy przetarłam je cleanerem.

Podsumowując: nie do końca jestem zadowolona z produktów tej marki. Ciekawa jestem, jak inne kolory się utwardzają i zachowują na płytce paznokcia podczas ich nakładania. Lampa, no cóż mogłaby jednak być trochę mocniejsza, bo jednak 9W to jest ciut za mało.

Ale jeśli macie ochotę przetestować same lakiery marki Neess, zapraszam was do zajrzenia na ich stronę, o TU

Pozdrawiam
Kasia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)
Staram się Was odwiedzać i również odwdzięczać się komentarzami na Waszych blogach