12 listopada 2018

Anna M. Brengos „Sami sobie nigdy” -wydawnictwo Lucky


„Co wiesz o swoich sąsiadach, oprócz tego, że palą papierosy na balkonie i co niedziela tłuką mięso kotlety, a ci piętra wyżej przelewają kwiaty?
O anonimowości w blokowiskach, samotności w kłopotach i poszukiwaniu bliskości, o chorobie i uzależnieniach…
Jednym słowem o problemach, które każdego z nas spotykają, ale nie zawsze dostrzegamy je u innych, za ścianą. Komuś, może tuż obok,  dzieje się krzywda, ale nie wyrządzamy jej SAMI SOBIE... NIGDY.”

Jako dziecko mieszkałam w bloku, aż do lat młodzieńczych. Mieliśmy fajnych sąsiadów, a szczególnie sąsiadkę, która zawsze jak coś ugotowała to wołała mnie. Pamiętam, że potrzebowałam butów na dyskotekę to mi pożyczyła, w sekrecie przed mamą, ale i tak się wydało. Inna sąsiadka pilnowała nam psa, kiedy on uciekł, a my musieliśmy iść do pracy czy szkoły. Były też sąsiadki-koleżanki, do których mama chodziła na ploteczki i kawę. Kiedy sama już byłam dorosła i miałam już swoją rodzinę też mieszkałam w bloku czy kamienicy (teraz mieszkam na wsi). Nie zawsze miałam sąsiadów bo po prostu ich nie widziałam i nie znałam. Ale nigdy nie zapomnę dwóch kobiet, które mi dużo pomogły kiedy mój najstarszy syn chodził do przedszkola, a drugi dopiero co się urodził. Czemu Wam o tym piszę? Ponieważ czasem nie wiemy nawet kto mieszka za naszą ścianą nie mówiąc o tych, którzy mieszkają wyżej czy niżej od naszego mieszkania. Nie wspominam tu o mieszkaniu na wsi, bo to już zupełnie inna historia.


Na taką refleksję pozwoliłam sobie po przeczytaniu książki Anny M. Brengos „Sami sobie nigdy”. 

W książce jest trzech głównych bohaterów:

On – jest prawnikiem, dobrze zarabia, ale niestety jego małżeństwo się rozpadło. Po rozwodzie wyprowadza się z mieszkania i zostawia je swojej byłej żonie, jej partnerowi i swojej córeczce. Początkowo mężczyzna nie wie, że w mieszkaniu ciągle dochodzi do burd i rękoczynów, a nawet nie domyśla się przyczyny przekładania, przez byłą żonę, jego spotkań z córcią.
Ona – Młoda kobieta, której serce odmawia posłuszeństwa i doprowadza to do kolejnych wizyt w szpitalu. Niestety nie ma znikąd pomocy, ze wszystkim musi sobie radzić sama. Pomimo, że ma wielu przyjaciół to są Oni zbyt daleko, żeby można było poprosić o pomoc. Natomiast Jej brat jest ciągle zajęty swoim życiem, a u sąsiadów są ciągłe awantury. W najmniej oczekiwanym momencie pojawia się On, który wyciąga do niej pomocną dłoń, ale ta pomoc okazuje się być obustronna.
Ono - mała dziewczynka, córka prawnika. Mała jest rozdarta pomiędzy rodzicami, zastraszona, nieszczęśliwa i nie raz uderzona. Dziewczynka nie umie się odnaleźć w zaistniałej sytuacji, pragnie tylko uwagi matki oraz chce mieć normalną rodzinę czyli mama i tata, a nie wujek. Na swojej drodze spotyka anioła, miłą sąsiadkę, która dwa razy ratuje ją z opresji. 

W książce występują też inni bohaterowie, są to dziadkowie dziewczynki, a rodzice matki. Początkowo mieli pretensje do zięcia o zmarnowanie życia córce, ale z czasem stają po jego stronie i pomagają w walce o lepsze jutro dla dziewczynki.

Kiedy zdawało by się, że wszystko zaczyna się układać i iść ku lepszemu wtedy rozgrywa się kolejny dramat …..

Jeśli jesteście ciekawi jak toczyło się życie tej trójki i co się potem stało to zapraszam sięgnąć po książkę wydawnictwa Lucky „Sami sobie nigdy”, bo książka naprawdę chwyta za serce.

Dziękuję wydawnictwu Lucky za możliwość przeczytania tej książki.


Pozdrawiam
Kasia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)
Staram się Was odwiedzać i również odwdzięczać się komentarzami na Waszych blogach