Zawsze kiedy trzymam w
rękach bardzo grubą książkę, zastanawiam się co mnie podkusiło aby ją
przeczytać i wiecie co?, sama nie umiem sobie odpowiedzieć na to pytanie J
Do sięgnięcia po "Odwet oceanu" skłonił mnie tytuł. Jest nieco
tajemniczy i do końca nie przekazuje nam zamysłu autora. Mogło by się zdawać, że
tytuł mówi nam o ekologii, o świecie zwierzęcym, ale też może zdawać się że
jest to coś z wątkiem miłosnym (bynajmniej w moim mniemaniu). Po otrzymaniu książki
przede wszystkim przeraziłam się jej grubością, bo liczy ona sobie blisko 1000
stron, a po drugie po przeczytaniu opisu na tylnej okładce już wiedziałam, że
to nie będzie coś z „mojej bajki”. Nie żebym nie lubiła thrillerów, fantastyki
czy tym podobnych, ale jednak ten rodzaj powieści nie bardzo jest dla mnie, ale
postanowiłam zmierzyć się z tą książką.